Meksyk – La Guadalupana

…CZYLI O TAJEMNICZYM WIZERUNKU MATKI BOŻEJ Z GUADALUPE

1. OPIS WIZERUNKU, TŁO HISTORYCZNE I PORÓWNANIE Z KALENDARZEM AZTECKIM

Ona jest wszędzie: w taksówce, barze pomiędzy butelkami tequili, w domu publicznym, na postumencie przed indiańska świątynią, która już nie jest katolicką, na straganie wśród artefaktów poświęconych „świętej śmierci”. I w zbitej z krzywych desek kaplicy w środku dżungli Jukatańskiej w wiosce jednego z plemion Majów. W Nią wierzą i Ją przyjmują wszyscy. Jest patronką obu Ameryk.
Sanktuarium w Ciudad de Mexico jest jednym z najliczniej odwiedzanych sanktuariów świata, niektórzy twierdzą nawet, że plasuje się przed Rzymem i Mekką. Zawsze jest pełne modlących się Indian i Metysów z różnych stron kraju. To tutaj Jan Paweł II odbył swoją pierwszą pielgrzymkę.
Nasza historia rozpoczyna się, kiedy około 1325 roku bitny lud Azteków przybywa z dalekiej północy i w ciągu zaledwie 100 lat podporządkowuje sobie ogromne połacie dzisiejszego Mexyku, wciągajac podbite ludy w swój system lenny. Ich despotyczna władza, oparta na nimbie boskości, roztacza się z miejsca, w którym według rady boga Tenohka założyli swoja nowa stolice: tam gdzie ujrzeli orła siedzącego na opuncji figowej i pożerającego węża – na wyspie na jeziorze Texcoco. To miasto dwa wieki później podbija Hernando Cortez, z butą, wrodzonym sprytem i sporą domieszką szczęścia wykorzystując narosłą przez ten czas nienawiść międzyplemienną.Okrucieństwo zostało zastapione okrucienstwem. I wtedy pojawia się Ktoś, kto naprawia wszystko i sprawia, że spełniają się dawne azteckie przepowiednie – ONA. Nowy Kalendarz…
Aby spróbować zrozumieć przesłanie Objawienia i Wizerunku, trzeba spojrzeć na Kamień Słońca, nazywany też Kalendarzem Azteckim. Wyrzeźbiono go w kamieniu, kiedy Aztekowie w 1325 roku osiedlili się nad jeziorem Texcoco i założyli swoją nową stolicę – Tenohchitlan – dzisiejsze Miasto Meksyk. Słońce,potrzebuje ludzkiej krwi aby się ponownie narodzic (zachodzi i wschodzi czerwone, stąd prawdopodobnie źródło wierzeń). Wysuwa więc spragniony język. Jest to Piąte Słońce, Nowa Era, centrum kalendarza.
A w centrum Wizerunku z Guadalupe jest… maleńki kwiatek jaśminu i też Ktoś się rodzi – pod powiększeniem widać budzące się niemowlę. Kwiat jaśminu zaś był dla Azteków i Majów symbolem nowego życia. Słońce w centrum kalendarza. Dziecko w centrum wizerunku. Jak napisał Paul Badde w swojej książce „Guadalupe, objawienie, które zmieniło dzieje świata”: Matka Boża jest jak żywa Monstrancja ukazująca, rodząca Jezusa – Nowe Słońce. Nowe Słońce, które zamiast rządać ludzkiej krwi, smo ja przeleje. A więc pojawia się nowy kalendarz, znak nowhych czasów. I wtedy w bólach rodzi się naród meksykański.
Północ i Poludnie na kalendarzu azteckim przedstawione są za pomocą dwóch węży, obiegających go wokół, a na płaszczu Maryi – dwóch części nieba. Wśród gwiazdozbiorów znaleźć można m. in. Krzyż Południa i Wielki Wóz. Jest to zwierciadlany obraz nieba z 12.12.1531, czyli ostatniego dnia Objawień.
Maryja ukazała się w stroju bogini Matki Ziemi Tonantzin (i w miejscu, gdzie przed najazdem Hiszpanów stała jej świątynia), pokazując, że to ją, tak naprawdę, od zawsze czcili Aztekowie i inne ludy Ameryki prekolumbijskiej. Łączy taż swoją Postacią Słońce i Księżyc, które według legend narodziły się w Teotihuacan, dzień i noc, północ i południe.
Według legend zza oceanu miał powrócić biały bóg Quetzalcoatl i ustanowić nowa Erę. Quetzalcoatl istniał naprawdę i pojawił się u dalekich kuzynów Azteków – Tolteków – ok. 1000 roku. Być może był to przywódca nawróconych Duńczyków (istnieją dowody, że duńscy Wikingowie dotarli w tamtych właśnie czasach do wybrzeży Meksyku), może celtyckich chrześcijan – nie wiadomo – dość, że miał on zakazać składania krwawych ofiar i uczyć monoteistycznego kultu. Istnieje legenda mówiąca, że trzy dni po jego śmierci otwarto grobowiec, ale jego tam nie znaleziono. Znaleziono za to ziarna kukurydzy, które rzucone w niebo ułożyły się w gwiazdozbiór Wenus, na którym opierał się kalendarz rolniczy Azteków i Majów. A więc znów – dawca życia i kalendarz.
Samo Imię Matki Bożej jest także niezwykle wymowne: nazwała siebie COATLOXOPEUH, co w języku nahuatl oznacza Pogromczyni Węża… Pierzasty Wąż był najbardziej krwawym bóstwem czczonym przez Azteków i Majów.
Takiej symboliki, widocznej już od dawna, dla przyzwyczajonych do uważnego patrzenia Indian, od pierwszego wejrzenia jest wiele.My, którzy wszystko musimy zmierzyć i zważyć, dopiero mozolnie ją odczytujemy.
Dlaczego Indianie po objawieniu zaczęli masowo ściągać do Miasta Meksyk i prosić o chrzest? Przecież wcześniej nienawidzili Hiszpanów i mieli całkowitą rację. Do przyjęcia nowej religii zmuszano ich niezwykle okrutnymi torturami. A tu nagle, 1000, 3000 osób w ciągu jednego dnia przychodzi do Ciudad de Mexico – jak piszą w swoich kronikach, nie mogący wyjść ze zdumienia franciszkanie.
Kolejnym, wymownym znakiem dla zniewolonych Indian był fakt, że Matka Boża nie ukazała się wcale biskupowi Meksyku ani nikomu z azteckiej elity, a Juanowi Diego, człowiekowi z najpodlejszej, najniższej kasty społecznej. Dała tym samym wyraz miłości i nadziei na lepsze życie milionom ciemiężonych przez Hiszpanow (a wcześniej przez arystokrację aztecką) ludzi. Juan Diego nie miał właściwie szans dostać się przed oblicze biskupa Meksyku tak, jak
wcześniej nie miał szans na godne życie w hierarchicznym społeczeństwie azteckim.
Pod stopami Maryi na wizerunku nie znajduje się bliżej nieokreślony aniołek – to Juan Diego, Cuauhtlatoatzin – Ten Który Mówi Jak Orzeł. Jego beatyfikacji i kanonizacji dokonuje inny Juan – Juan Pablo II. Podczas beatyfikacji w 1990 roku staje się cud. Również Juan – Juan Jose Silva próbuje popełnić samobójstwo. Jego matka modli sie żarliwie do MB z Guadalupe za wstawiennictwem Juana Diego. W momencie beatyfikacji Juan Silva odzyskuje przytomność.

2. FAKTY ZWIĄZANE Z WIZERUNKIEM:
Don Miguel Cabrera, założyciel szkoły malarstwa w Oaxaca w 1753 otrzymał polecenie zrobienia pierwszej kopii Morenity (jak Meksykanie nazywają Matkę Bożą z Guadalupe) To przed tą kopią podobno modlił się młody kapitan Doria podczas bitwy pod Lepanto. Cabrera zauważył:
– obraz był wielokrotnie dotykany, przez stulecia palono przed nim świece – a tym czasm nie ma ani śladu sadzy. (Obrazy z tego samego okresu całkowicie zczerniały pod wpływem dymu i wymagałyrenowacji)
– tilma (chusta) z włókien agawy jest normalnie bardzo nietrwała i dawno powinna się rozpaść, a tym czasem ta, na której jest Wizerunek, ma jakość jedwabiu i jest niezwykle mocna
– całkowity brak gruntowania
– na Wizerunku przedstawiona jest harmonijnie zbudowana dziewczyna około 14-15 letnia
– Nieokreślone źródło światła (potem dopieroodkryto efekt iryzacji – różne odcienie obrazu w zależności od kąta patrzenia – tak, jakbyśmy widzieli żywą osobę)
– dysonans niewykonalny dla żadnego artysty i użycie farb wymagających różnych rodzajów gruntowania: dwa rodzaje tempery, olejna, akwarela1929
Alfonso Gonzalez odkrywa obraz mężczyzny w prawym oku.
1951 to samo odkrycie w obu oczach
1956 dwaj okuliści badają oko i w 1958 odkrywają efekt Purkinje Samsona, zgodnie z którym obiekty odbijają się w poszczególnych warstwach ludzkiego oka dwa razy na wprost i jeden raz do góry nogami – jest to efekt występujęcy TYLKO W ŻYWYM OKU i na fotografiach, NIGDY na obrazach – jest dla malarza niewykonalny.
1963 – Badania prowadzone przez firmę Kodak: stwierdzono, że Wkizerunek ma cechy fotografii, ale na pewno nie obrazu
1979 Callahan i Smith używają podczerwieni – różowa „farba” je przepuszcza – podczas gdy normalnie różowy pigment jest dla tych promieni nieprzepuszczalny.
za pomocą sprzętu NASA dokonano 2500 – krotnego powiększenia mikroskopijnych wycinków tęczówki i źrenicy, uzyskując powiększenie do 25000 pixeli/mm2.. Stwierdzono wtedy, że odbiło się w nich zgodnie z efektem Purkinje Samsona 14 osób. O niektórych z nich wiemy, kim były: biskup Zumarraga z łzą na policzku (zgodność z portretami z epoki), czarna służąca biskupa – Maria (zapiski o niej znaleziono w archiwum w Sevilli), sam Juan diego. W oczach Matki Bożej jest też odbicie brodatego Hiszpana, jakiegoś Indianina, siedzącego na ziemi ze skrzyżowanymi nogami, z włosami spiętymi w koński ogon i pierścieniem na palcu, grupy Indian z dzieckiem (prawdopodobnie jacyś petenci, którzy w tym momencie byli u biskupa na audiencji).
Stwierdzono również, że na Wizerunku nie ma ani śladu farby, żadnego pigmentu czy gruntowania – z chemicznego punktu widzenia jest to sam czysty materiał z włókna agawy.
Wizerunek ma temperaturę żywego ciała: 36,6 – 37 C
Na obraz wylano podczas badań kwas siarkowy – nie pozostawił on żadnego śladu.
Zrobiono zamach bombowy który wygiął przylegający do niego Krucyfiks – bez jakiegokolwiek śladu na Wizerunku.
Próbowano domalować koronę – szybkozatarła się (a Wizerunek pozostał bez zmian)
punkty na szacie = wulkany na mapie Meksyku – w 100% nakładają sę na zdjęcie satelitarne NASA
nachylenie głowy – dokładnie 23,5* = kąt nachylenia ziemi
podczas Mszy Świętej o Życie światło pojawiło się na nienarodzonym jeszcze Dziecku Maryi
46 gwiazd na szacie = 46 chromosomów = życie.

3. HISTORIA OBJAWIENIA I POWSTANIA WIZERUNKU:

Tekst poniższy powstał na bazie relacji Luys’a Lasso de la Vega, spisanej w azteckim języku Nahuatl, na bazie relacji ustnej samego Juana Diego, przekazanej autorowi przez osoby, które z nim rozmawiały. Oryginał nosi tytuł „Nican Mopohua” i został spisany przez tego azteckiego kronikarza w 1649 roku. Tekst ten został przetłumaczony najpierw z języka nahuatl na hiszpański, a potem na inne języki. Oto on:
 „Historia objawienia wiąże się z osobą nawróconego i ochrzczonego w 1525, 51-letniego Juana Diego. Choć mieszkał około 15 km od miasta Meksyk, udawał się tam każdego dnia, żeby uczestniczyć we Mszy św. Tak samo było 9 grudnia 1531 r. Kiedy był w drodze, przechodząc w pobliżu miejsca, gdzie dawniej znajdowała się świątynia bogini życia, płodności i urodzaju –
Tonantzin – usłyszał nagle śpiew tysięcy ptaków i ujrzał po raz pierwszy piękną młodą niewiastę, która zawołała go serdecznie: „Juanito, mój najpokorniejszy synu, dokąd idziesz?’
 Objawienie pierwsze
Była sobota tuż przed wschodem jutrzenki, kiedy szedł do miasta. Śpiew ptaków, które usłyszał u stóp wzgórza Tepeyacac był tak piękny, że Juan Diego zaczął się zastanawiać, czy nie śni. A może znalazł się przypadkiem w ziemskim raju? Kiedy śpiew umilkł i usłyszał wołający go głos, poszedł w jego kierunku. Odczuł wielką radość. Nie bał się. Piękna Pani, która zapytała go dokąd idzie, stała naprzeciw niego. Ujrzał, że jest niezwykłej wielkości, ma piękne szaty, błyszczące jak słońce, a miejsce, w którym stała było otoczone jakby blaskiem drogocennych kamieni. Ziemia błyszczała wokół Niej jak tęcza. Wszelkie rośliny wyglądały tak, jakby się przemieniły w kosztowności. Pokłonił się i na Jej pytanie odrzekł: „Pani, muszę dojść do Twego kościoła w Meksyku, aby uczestniczyć we Mszy św., co zostało nam przekazane i dane przez kapłanów…” Ona zaś mu powiedziała: „Wiedz i dobrze zrozum, najpokorniejszy z moich synów, że Ja jestem zawsze Dziewicą – Świętą Maryją, Matką Boga prawdziwego, dla którego istniejemy, Stworzyciela wszystkich rzeczy, Pana nieba i ziemi. Chciałabym, żeby tutaj został wybudowany kościół, abym mogła wam ukazać i dać moją miłość, moje współczucie, moją pomoc i opiekę, gdyż jestem waszą Matką miłosierną dla was, dla wszystkich mieszkańców tej ziemi i dla wszystkich, którzy Mnie kochają, wzywają i darzą ufnością. Ja słucham ich uskarżań i zajmuję się ich biedami, ich potrzebami, ich troskami. Aby wypełnić to, o co proszę, idź do pałacu biskupa w Meksyku i powiedz mu, że bardzo pragnę, żeby tu, na tej równinie powstał kościół wybudowany na moją cześć. Opowiesz mu w szczegółach wszystko, co widziałeś i co tu podziwiałeś oraz to, co słyszałeś. Bądź pewien, że będę ci niezmiernie wdzięczna i dam ci nagrodę za wysiłki i trud, jaki podejmiesz dla wypełnienia tej misji. Oto usłyszałeś moje wskazówki. Idź mój najpokorniejszy synu i wypełnij to jak najlepiej” Juan Diego pochylił głowę i rzekł: „Pani, będę posłuszny twoim wskazaniom. Teraz muszę Cię opuścić.” Zszedł ze wzgórza i poszedł prosto do Meksyku. Matka Boża ukazała mu się we wszystkich Swych przymiotach! Ujawniła pragnienie, by świątynię poświęconą azteckiej bogini zastąpiono kościołem dla Boga Prawdziwego. Juan Diego udał się więc do biskupa. Kiedy udało mu się otrzymać pozwolenie na ujrzenie go i kiedy opowiedział, co go spotkało, zauważył, że biskupowi bardzo trudno było… uwierzyć w jego cudowną, nadprzyrodzoną przygodę. Po wysłuchaniu został więc odesłany. Biskupem był wówczas o. Juan de Zumarraga, franciszkanin, rówieśnik Juana Diego. Na zakończenie rzekł mu: „Przyjdź jeszcze kiedyś do mnie, mój synu, chętnie cię posłucham. Opowiesz mi wtedy wszystko od początku, a ja się zastanowię nad prośbą, w sprawie której przybyłeś”… Juan Diego odszedł więc bardzo smutny: prośba Pięknej Pani nie została przyjęta.
Objawienie drugie
W tym samym dniu powrócił na miejsce spotkania z Maryją, która czekała na niego tam, gdzie widział Ją po raz pierwszy. Wyznał Jej, że postąpił zgodnie z poleceniem: z wielkim trudem udało mu się spotkać z biskupem, w szczegółach opowiedział mu o niezwykłym zdarzeniu, jednak – skończył swą opowieść – „Przyjął mnie życzliwie, wysłuchał uważnie, lecz to, co mi powiedział oznacza, że nie wierzy.” Na koniec Juan Diego poprosił Maryję, żeby posłała do biskupa kogoś godniejszego i wzbudzającego szacunek. Wtedy biskup z pewnością nie będzie podejrzewał, iż prośba o budowę kościoła jest wymysłem człowieka, lecz spełni żądanie Maryi. Błagając o wybaczenie za niewypełnienie misji, czekał na Jej odpowiedź. Maryja zaś powiedziała: «Posłuchaj, najmniejszy z Moich synów, powinieneś zrozumieć, że Ja mam liczne sługi i posłańców, którym mogę powierzyć wypełnienie mojego polecenia i mojej prośby, lecz to właśnie ciebie proszę o pomoc, żeby za twoim pośrednictwem moje życzenie się spełniło. Gorąco cię proszę, najmniejszy synu, i stanowczo ci nakazuję, żebyś jutro poszedł zobaczyć się z biskupem. Pójdziesz tam w moim imieniu i powiesz mu o moim życzeniu, żeby zaczął budować tutaj kościół. I powiedz mu, że to Ja, zawsze Dziewica, Święta Maryja, Matka Boga wysłałam cię do niego.” Juan Diego przystał na prośbę Maryi, obiecując nazajutrz o zachodzie słońca przynieść Jej odpowiedź.
Objawienie trzecie
 Nazajutrz, 10 grudnia wyszedł więc przed świtem z domu. Około godz. 10, po Mszy św., kiedy wszyscy odeszli, on udał się do pałacu biskupa. Jednak tym razem czyniono mu jeszcze większe trudności. Udało mu się jednak ujrzeć go i rzucić do jego stóp. Ze smutkiem i płaczem powtórzył polecenia Pięknej Pani: biskup ma wybudować kościół. Niestety i tym razem, choć Juan Diego – wypytywany szczegółowo – powtórzył przebieg swych spotkań z Matką Bożą, nie spotkał się z wiarą i zrozumieniem. Wreszcie biskup orzekł, że aby uwierzyć, iż przysyła Go Najświętsza Panna i żeby wybudować dla Niej kościół musi otrzymać jakiś znak. To uwiarygodni Jej posłańca. Nie zrażony tym Juan Diego postanowił przekazać ten warunek Maryi. Tymczasem biskup szybko znalazł w swym otoczeniu osoby godne polecenia im delikatnej misji: śledzenia Indianina. Miały mu donieść, gdzie się uda i co będzie robił. Ci jednak, którzy szli za nim stracili go z oczu. Rozwścieczeni tym powrócili i zaczęli nalegać na biskupa, żeby nie dawał wiary zwodzicielowi, zmyślającemu «nieprawdę». Jego zaś postanowili ukarać, kiedy tylko powróci. Tymczasem Juan Diego zaniósł odpowiedź Maryi. Ona zaś odrzekła: „Bardzo dobrze, mój mały, jutro pójdziesz zanieść znak biskupowi, jakiego wymaga. Dzięki temu uwierzy i nie będzie już w nim wątpliwości ani podejrzliwości. I wiedz, że Ja ciebie wynagrodzę za twe starania, wysiłki i trud dla Mnie. Czekam tu na ciebie jutro.”
Objawienie czwarte
Jednak następnego dnia Juan Diego nie mógł się udać na umówione spotkanie. Wujek, który go odwiedził – Juan Bernardo rozchorował się i jego stan był bardzo poważny. Wezwany lekarz niewiele pomógł, więc wujek prosił o przyprowadzenie księdza, przekonany, że nadszedł jego ostatni dzień. We wtorek, przed świtem Juan Diego wyszedł więc z pośpiechem po księdza. Dochodząc do drogi prowadzącej na wzgórze Tepeyac, zaczął się obawiać, że idąc tędy może spotkać Piękną Panią. Wtedy będzie musiał iść do biskupa ze znakiem. A przecież musiał przede wszystkim sprowadzić księdza do wujka, który pragnął się wyspowiadać!… Postanowił więc okrążyć wzgórze, żeby Maryja… go nie zauważyła. Ujrzał Ją jednak schodzącą ze zbocza. Podeszła do niego do stóp wzgórza, które zamierzał ominąć i zapytała: „Co się stało mój synu? Dokąd idziesz?” Pochylił się więc zaczął tłumaczyć: „Moje Dziecko, Córeczko, Pani! Niech Bóg uczyni Cię szczęśliwą… ja Cię zasmucę, ale wiedz, że twój sługa, a mój wujek jest bardzo chory…” Po przedstawieniu sytuacji i wyjaśnieniu, jak bardzo musi się śpieszyć, by na czas sprowadzić księdza zapewnił, że potem powróci, by zanieść biskupowi obiecany znak. Po wysłuchaniu Indianina Maryja odpowiedziała: „Posłuchaj mnie i zrozum dobrze, najmniejszy z moich synów. Nic nie powinno cię przestraszać i smucić. Niech twoje serce będzie spokojne. Nie bój się tej choroby ani żadnej innej, nie miej trosk. Czyż nie ma tutaj Mnie, która jestem twoją Matką? Czy nie jesteś pod moją opieką? Czy Ja nie jestem twoim zdrowiem? Czy ty nie spoczywasz szczęśliwy na Mojej piersi? Czegóż jeszcze więcej pragniesz? Nie bądź nieszczęśliwy ani niczym wzburzony. Nie bądź smutny z powodu choroby twego wujka. On nie umrze. Bądź pewien, że w tej chwili jest uzdrowiony.” Juana Diego pocieszyły słowa Pani z Nieba. Chętnie wykonał więc Jej kolejne polecenie: „Wejdź, o najmniejszy z moich synów, na sam szczyt wzgórza, tam, gdzie Mnie ujrzałeś po raz pierwszy i gdzie udzieliłam ci wskazówek. Zobaczysz tam różne kwiaty. Zerwij je i potem mi je przynieś.” Juan Diego natychmiast wspiął się na wzgórze. Nigdy nie widział tak wielkiej różnorodności cudnych róż w dodatku o tej porze roku! Pachniały i pokryte były kroplami rosy, przypominającymi kosztowne perły. Zaczął je więc zbierać i umieścił je w swojej tilmie. Szczyt wzgórza nie był miejscem, gdzie mogłyby kwitnąć jakiekolwiek kwiaty. Pełno tu było skał, cierni. Gdzieniegdzie rosła trawa, o ile nie było przymrozków. Zaniósł zebrane róże Pięknej Pani. Ona zaś wzięła je do rąk i ponownie umieściła w jego tilmie ze słowami: „O, najmniejszy z moich synów. Te róże są znakiem, jaki zaniesiesz biskupowi. Powiesz mu w moim imieniu, że w nim ujrzy moje życzenie i powinien mu się podporządkować. Ty jesteś moim posłańcem, najbardziej godnym mojego zaufania. Stanowczo ci jednak polecam, żeby rozwinął swą szatę dopiero przed biskupem. Wszystko mu też opowiesz.” Po wysłuchaniu raz jeszcze prośby Maryi o wybudowanie kościoła oraz Jej wskazówek Juan Diego udał się bezpośrednio do Meksyku, strzegąc w zawiniętej szacie swych pachnących róż.
Cudowny Wizerunek
Kiedy dotarł do pałacu i poprosił o spotkanie z biskupem. Nikt nie chciał go słuchać. Był dla nich niestosownym gościem, zjawiającym się w dodatku o nieodpowiedniej porze. Nie dał jednak za wygraną, kiedy po wielu godzinach ujrzeli, że czeka nadal cierpliwie na możliwość wejścia i w dodatku ma coś w swej szacie, wreszcie zainteresowali się biednym Indianinem. Kiedy uchylił rąbka tilmy świeże i piękne róże, jakie w niej miał, tak ich zaskoczyły, że usiłowali mu je odebrać, jednak róże wymykały się im z rąk i widzieli je już nie jako prawdziwe, lecz wymalowane na tkaninie. Dawszy za wygraną zawiadomili biskupa. Dla biskupa powód przybycia odesłanego Indianina mógł być tylko jeden: znak! Nakazał więc natychmiast wprowadzić go. Indian ukląkł jak miał w zwyczaju, po czym opowiedział, co widział i słyszał w czasie spotkania Pani. Na koniec rzekł: „Ekscelencjo, zrobiłem to, co mi poleciliście. Powiedziałem Pani z Nieba, Świętej Matce, że prosiliście o znak i dowód, aby uwierzyć, że trzeba zbudować kościół, o który Ona prosi. Powiedziałem Jej, że dałem słowo, że ten znak przyniosę. Ona okazała łaskawość i zgodziła się na spełnienie tej prośby. Dziś rano znowu Ją ujrzałem i wysłała mnie, żebym się z wami zobaczył. Wysłała mnie na szczyt wzgórza tam, gdzie zwykle Ją widziałem, żebym nazrywał róż. Kiedy to uczyniłem, Ona wzięła je do rąk i umieściła ponownie w mojej szacie, abym je zaniósł i osobiście przekazał. Oto one.” Niczego nie podejrzewając Juan Diego rozwinął swą białą szatę, wysypując z niej róże. Kiedy zaś wielka ilość pięknych kwiatów upadła na ziemię, na jego szacie ujrzano wizerunek Najświętszej Panny, zawsze Dziewicy, Matki Boga. Ten sam wizerunek, który dziś można oglądać w Tepeyac, określanym jako Guadelupe. Na widok wizerunku i róż biskup upadł na kolana, błagając o przebaczenie, że nie spełnił od razu prośby Maryi. Potem zdjął szatę Indianina i zaniósł ze czcią do kaplicy. Na prośbę biskupa Juan Diego został w pałacu, a nazajutrz udali się razem tam, gdzie Piękna Pani życzyła sobie, by powstał kościół.
Objawienie Juana Bernardino
 Po wskazaniu biskupowi miejsca, w którym Matka Boża pragnęła świątyni, Juan Diego pożegnał się, by powrócić wreszcie do chorego wujka. Opuścił go przecież idąc po księdza do Tlatelolco. Biskup z towarzyszącymi mu osobami, postanowił udać się z nim do domu. Po przybyciu ujrzeli wujka w dobrym zdrowiu. Zaskoczony, że jego krewny idzie z tak czcigodną świtą, pytał o powody. Juan Diego raz jeszcze opowiedział jak w drodze spotkał Panią z Nieba. Obiecała mu uzdrowienie wujka i nakazała udanie się do biskupa. Wuj zaś powiedział, że i jemu ukazała się Piękna Pani obiecując zdrowie i wyjaśniając, że jego krewny musiał udać się do Meksyku. Pani nakazała mu też zobaczenie się z biskupem i opowiedzenie, że Ją widział, że to Ona go uzdrowiła i że pragnie być nazywana Najświętszą Panną z Guadalupe oraz że chce, aby Jej wizerunek był znany. Juan Bernardino i Juan Diego zamieszkali u biskupa aż ukończono budowę kościoła. Biskup przeniósł święty wizerunek do kościoła, gdzie wszyscy mogli go oglądać.”

Comments are closed.